Jak szwajcarski scyzoryk mam dwadzieścia cztery funkcje
A w każdej z nich mistrzostwo bo wierzę w to co umiem
Dziś jestem jeszcze mały już jutro będę duży
Gdy spadnie deszcz, napiję wody się z kałuży
Co raz się stało to się już nigdy nie odstanie
Znoszone życie mam znoszone jak ubranie
Takie banalne, lecz ja nie wiem co się stanie
Tylko jedno, że cisi wezmą ziemię w posiadanie
Wspomnienia w sobie niosę co ciążą mi jak kamień
Jak palące biczowanie, bolesne jak sól w ranie
Mam wrażenie, że całkiem jestem już przy ścianie
Ale wciąż siły znajduję dość na oddychanie
I własne zdanie choć przestrzeni braknie na nie
Na moim wykresie w dół wskaźników pikowanie
A w torbie na plecach zmieściłem swe mieszkanie
Jak ślimak co czeka aż boży but nadepnie na nie
Młoda trawa, chłodna rosa, słońca promień to śniadanie
I nie zabiorą nic mi od kiedy sam mam wszystko za nic
No comments:
Post a Comment