Sunday, January 8, 2023

To, Co Ma Znaczenie

To, co ma znaczenie


Za najcenniejsze bez wahania oddasz życie

Za naprawdę cenne zaryzykujesz życie

Za istotne oddasz wszystko inne, co masz

Reszta niewarta splunięcia gdy gnije lub odchodzi

Tydzień

Nie myłem się już chyba przez tydzień
I od tygodnia nie wstałem z łóżka
Do kibla może, lecz bezmyślnie
Od łez, od popiołu brudna poduszka
Brudna od tłuszczu, jak me ubranie
Śmierdzę straszliwie, mam to w dupie
Po co się kąpać, przebierać, czesać
Jeśli i tak jesteś przecież trupem
Na ten sam sufit ciągle pusto patrzę
Pęknięcia wszystkie znam i zadrapania
W labirynt myśli ciemnych uwięziony
Ariadno, poślij nić dla zratowania

Wczoraj i Dziś

Wczoraj i Dziś

Wszyscy o mnie zapomnieli
Jak o puszce po piwie

Lądującej w śmietniku
Jak o liściach opadłych zeszłej jesieni
Jak o starym zeszycie
Zapomnieli jak o gumie do żucia
Bez smaku, wyplutej na bruk
Jestem tutaj a jednak jakby
Już mnie nie było wcale
Rozładowana bateria w telefonie
Drzwi zamknięte na klucz
Oczy zamknięte nocą bezsenną
Wspomnienie dawnej chwały
Wspomnienie dawnej siły
Echo dawno przebrzmiałego śmiechu
Zmarszczki na czole wyrosły
Podlewane smutkiem i troską
Świat mnie nie rozumie
Nie rozumiem świata
Zostałem odrzucony!
Chora tkanka w ranie
Obce białko, obcy umysł
Rzeczywistość mówi w języku
Którego nie znam
Nie wiem co jest dobre a co złe
Co właściwe a co błędne
Do czego dążyć, na co zasłużyłem
Nie zasłużyłem na nic
Nie jestem nic wart, nic nie daję
Odejmuję, wysysam, drażnię 
Bezsenne noce, mroczne dni, cień w kącie
Połamany, potłuczony, podeptany, zmielony
Niedaleko, tuż obok czeka nicość
Na wyciągnięcie ręki, jedno skinienie, ruch dłoni
Czy żyć, to odwaga, czy tchórzostwo?
Bezgłośna, bezkształtna, bezświetlna bezdeń
Jakbym targał lwa za wąsy, korci i nęci
To takie trywialne, być czy nie być
Bo kto nie stał na krawędzi
Na ostrzu brzytwy, ten nie rozumie
Nie dostrzega głębin ukrytych
Za kurtyną banału
Frazes odbity jak piłeczka
Wyparty, zapomniany... pamiętany
Dopóki nie stoisz pod ścianą
Uciekamy od śmierci, od cierpienia
Uciekamy od umierających, od cierpiących
Na koniec cierpimy i umieramy
Frazes wreszcie ubrany w znaczenie
Kula w tarczy, poker, błysk pojęcia!
Teraz jednak muszę jeszcze oddychać
Nie potrafię utonąć, muszę płynąć
Same pracują ramiona
Martin Eden za burtą transatlantyka
Sztuczny świat już mnie nie oszuka
Przez tkaninę, przez całun przenikam wzrokiem
Zaglądam do grobu
Patrzę w lustro, patrzę w dziurę
Umarłem dla świata, umarłem dla siebie
A jednak żyję!
Dla pogardy, dla przestrogi, dla żartu
Przez przypadek, przez błąd, na przekór
Na tej cyfrowej kartce papieru
W ciszy krzyk!

Sens

Sens

Trzeba na świecie odcisnąć piętno
Sprawić by kryształ najczystszy brzdęknął
By dźwięk się poniósł hen daleko
Sięgnął rozlanych gwiazd jak mleko
Piękno zostawił w ludzkich duszach
Ranił i szarpał, bawił i wzruszał
Nie pozostawił obojętnym
I tak przemienić klątwę przeklętą
W pomnik co będzie przez czas płynął
Twarz świata rzeźbić słowa maszyną

Piękny Świat

Piękny Świat 


Miałem napisać coś pozytywnego 

Proszą mnie o to, właśnie dlatego

Napiszę, że Bóg stworzył kotki

Które oświetla księżyc słodki

Strzępiaste chmury, ciepłe ramiona

Zimny na czoło kompres, gdy konasz

Stworzył znak serca, bitą śmietanę

Smaczne jedzenie, kolędowanie

Prezenty, czułość i małe dzieci

Afrykę, biedę, cały świat trzeci

Armaty co strzelają w miasta 

Brzuch napuchły od głodu 

Nienawiść co wzrasta, narasta

Wnyki, pułapki, urwane nogi

Trujące rzeki, rozkładu drogi

Prawa fizyki i czarne dziury

Radioaktywne po wojnie chmury

I Hiroszimę i Nagasaki 

Piękny świat może być tylko taki

Copy ENABLE FOR MOBILE TEMPLATE