Nie dorosłem do swych lat
Zbyt okrutny dla mnie świat
Kto przegrywa, z serca brat
Czuję się jak sterta szmat
Narkotyki to był błąd
Chciałem tylko uciec stąd
Nie z u szyi żyć kamieniem
Ale wzlecieć ponad ziemię
Posmakować raz wolności
Mimo lęku wysokości
I nie umiem trzymać gardy
Świat jest brzydki, zły i twardy
Pełen kantów, bólu, zła
Wanna tłuczonego szkła
Kto deficyt ma miłości
Kto się boi samotności
Niech podniesie w górę rękę
Kto pokochał ból i mękę
Staram bardzo się być dobry
I pomagać swoim bliskim
Ale właśnie tym co kocham
Najostrzejsze ślę pociski
Każdy trud i każda praca
W nicość, w proch i pył obraca
Mogę przejść najdłuższą drogę
Lecz powrócić już nie mogę
No comments:
Post a Comment