Monday, April 29, 2024

Brat mi kto całował świt czerwony

Z bólu jest bratem mi każdy zrodzony

Pęknięty, rozdarty, w pół podzielony

Zawsze spóźniony, nigdy na czas

Dla mnie jest bratem każdy z was

Zagrajcie znowu szare smutku tony

Ich zapowiedzią był ten świt czerwony

Grajcie na deszczu płynących kroplach

Szepczących cichutko do szyby okna

Pieszczących lekko, niewinnie kwiatki

Głaszczących miękko, wodą między płatki

Krajobraz właśnie kocha się z deszczem

Prosi i błaga, jeszcze, jeszcze, jeszcze 

Wicher sukienki zdarł z niego chmury

A ten się spłonił w kolor szary, bury

Deszczu przenikają, przeszywają dreszcze

Mokry dzień, mokre sny, mokre siwe mury



A zamiast serca czarna dziura 

Żołądek Ściska strach cęgami 

Splątana myśli w głowie chmura

Oj bracia kiepsko chyba z nami

Pamiętam, widziałem niebieski świat

Kołysał łagodnie w błękitnej toni 

Tulił do snu, szemrał, szeptał bajki

Nonsens i bezsens, to szach i mat

Sztorm powywracał, potopił łódki

Na niebie znów płonie świt czerwony 



Dla mnie jest siostrą, każda skrzywdzona

Friday, April 26, 2024

Mówimy

Kiedy mówimy o miłości

Mówimy o wieczności 

I gdy o śmierci mówimy

O przemijaniu

Słońcu tonącym dostojnie w morzu

Latarniach co świecą wieczorem

I co gasną rano

Szczupłe, wysokie królowe nocy

Czułe nieraz tulone w tańcu pijanym


Kolorowe motyle dziewczyn odleciały 

Osiadły w klubach barw pierzyną 

Feerią, fontanną, szarańczy rojem

Słowo takim dawane, złamane

A jednak wciąż na nowo przysięgam

A jednak niezmiennie

Miłość, Wieczność i Śmierć 

Święta Trójca

O niej rozmowa tylko poważna

Nawet kiedy głupio, odważnie

Bezmyślnie, bezradnie, bezczelnie 

Żartujemy


Thursday, April 25, 2024

Entropia


Zużywamy się...

Stare cegły w starym zamku 

Jak asfalt

Najpierw gładki i lśniący 

Potem popękany, zblakły

Blakniemy farbą na ścianie

Blakną nasze wspomnienia 

Dawne historie już minęły

Niestety!

Dawni bohaterowie

Płowieje stara krew

Deszcz wymył kurz

Czas zmył niegdysiejszą radość

Nienawiść zwiędła

Liście więdną 

Beznamiętnie leży martwa namiętność

A kiedyś od niej płonął cały świat 

Popioły zostały i zgliszcza

I je zresztą rozwieje wiatr

Entropia, kurwa!

Jedyna ona mieszka 

W gnieździe wieczności


Proch 

Dawno minęły czasy dawne 

Odleciały ptaki





Copy ENABLE FOR MOBILE TEMPLATE