Wpadła ciocia do studni,
I leży tam już od stu dni,
Więc uważacie moi złoci,
Żeby się czasem nie napić cioci,
Blog na którym zamieszczam teksty przedstawiające świat z punktu widzenia racjonalisty... Racjonalisty o duszy poety ;-)
Wpadła ciocia do studni,
I leży tam już od stu dni,
Więc uważacie moi złoci,
Żeby się czasem nie napić cioci,
Czemu tak bardzo, bardzo boli
To co nie miało boleć wcale
Nawlekam mój ból na zimną żyłkę
Jak cenne zbieram go korale
Gdyby to "żegnaj" tak nie rwało
Miłość nie miała by znaczenia
W dupie znaczenie mam miłości
Rozpacz mnie łupie do samych kości
Boli że ciągle dźwiga mnie ziemia
I w ciemnym znikam, brudnym kanale
Łzą chcę po twym policzku spłynąć
Pragnę cię chlebem karmić czarnym
Zamiast promyczka słońca przychylić
Niebo co czarne jak me myśli czarne
To wcale przecież miało nie boleć
I rzucić miałem cię jak skarpetki
Z ulgą, bez żalu, znoszone, stare
Tak się gra w życie, rosyjską ruletkę
Coś mi tam w głowie uczyniła
Ty jędzo, wiedźmo, czarownico
Łzy wypełniają, zalewają oczy
Krzywiony bólem mam policzek
Chcę cię zapomnieć, nie pamiętać
Nie chcę by do krwi kłuło mocno
A znowu dojrzeć czyste, jasne niebo
Przez świeżo, szeroko uchylone okno
Nie chcę cię, nie dla ciał jedności
Twojej znów rzeźbić miłością twarzy
Niech zapamiętam cię suką wściekłą
Zabij tą miłość w pożegnalnym darze
Lepiej będzie z tamtym co wymyśli Tobie
Zaplanuje ci życie, troską otoczy stałą
Świat mi nie leży, ja światu bardziej
Żarłocznie pragnę zapomnieć mą małą
Uwolnij wreszcie, błagam mnie od siebie
W grobie tylko znajdę spokój święty
Niech tylko złe zostaną wspomnienia
Czarne odmęty, w nich spienione męty
Znieść tego nie chcę, nie mogę wcale
Nie będę płynął, ja odmawiam
Chcę przestać ruszać nogami, rękami
Na dnie już wolę leżeć mulistym
Z żywym mi mięsem wyrwałaś rany
Wiem, że nie cenisz moich wierszy
Wiem że i tego też nie docenisz
Zawsze wolałaś gruby portfel typów
Co to jak szmatą wytrą tobą ziemię
Już więcej pisać nie potrafię
Za ciemno i za bardzo boli
Jedno na koniec jeszcze wyznam
Naprawdę istnieć nie mam woli
(Kłamałem, że mnie to pierdoli)