Monday, March 18, 2024

Urodzony Morderca

Urodzony Morderca 


Pamiętam, gdy byłem małym chłopcem

Biały motylek latał po łące

A ja wyrwałem mu skrzydełka

By z fascynacją potem zerkać

Gdy ten się czołgał po chodniku

Zakosztowałem euforii łyku

Płakałem potem wieczór cały

Bo już nie fruwał motyl biały

Bo czułem winę i obrzydzenie

Za euforyczne tamto spełnienie

Pamiętam, była w akwarium rybka

Nie była rybka dla mnie zbyt szybka

Schwyciłem w małą ją swoją rączkę

Obraz chłonęły me oczka grząskie

Patrzyłem prosto w rybie skrzela

Gdy te trzepały, gdy ta umiera

Śmierci patrzyłem prosto w oczy

Znów otulony w euforii kocyk

Nie wiem dlaczego to zrobiłem

Nie wiem dlaczego rybkę zabiłem

Skąd to łaknienie na cierpienie?

Do dziś obite mam sumienie

A później znowu z żalu płakałem

Martwym ogonkiem rybki ruszałem

Ciągle pamiętam kolor czerwony

I suchość w ustach i w głowie dzwony

Krew co pędziła warto przez żyły

I winy posmak słodki i miły

Gdzieś w środku ciągle mam tą ciemność

Cień długi rzuca na codzienność

Ciągle mi chyba ból smakuje

A płynny ołów w głowie wiruje

Dziś raczej sobie krzywdę robię

Zniszczenia szukam w sobie, w sobie!

Gdy tylko zerkam w taflę lusterka

A w środku wyrwa, dziura wielka

Rana a w ranie zaszyta pustka

Jakby wyrwana górna szóstka

Po zębie rana szarpana wielka

Więc zerkam z góry w taflę lusterka

Lek co schowany do sreberka

Ja, urodzony jestem morderca

Ja, bez współczucia, duszy, co serca

Dawno już bicia w piersi nie czuję

Może pomoże, że wciąż żałuję

Żalu sznur szyję ciasno ściska

Traktuj sumienie jak przeziębienie

Przyjmij lekarstwo, wylecz sumienie!

Duszę swą wydać na potępienie

Samozniszczenia zapach jest słodki

Lepszy niż dręczyć niewinne kotki

To jakby widzieć święty ogień

Który już włosy zajął na tobie

Niech jak ta mrówka w ogniu się spalę

I nie żałujcie mnie wszyscy wcale





Życzenie

Życzenie


Nie umieraj a tylko żyj! 

Cukier z ust Tych płynny pij! 

Niech Cię uniosą w szkwale

Wzburzone morza fale! 

Nie daj się więzić w banale

Miłuj w rozpalonym szale

Wiruj jak suknia w karnawale

Jaskółko burzy lataj wytrwale

W niebo gdzie zorzy świetliste fale

 I grawitacji nie daj się wcale!

Copy ENABLE FOR MOBILE TEMPLATE