Jesteśmy wszyscy tu świętować
Zdarzenie sprzed wieków wielu
Nadejście Pana którego ciało
ofiarowane jest co niedzielę
Życzę Wam wiarę w niego dochować
Pan plastrem czystym jest na rany
Te które każdy ma otwarte
On pocieszeniem jest strapionych
Przy każdym trzyma wieczną wartę
Zawsze podtrzyma cię za ramię
Wysłucha wszystkich grzechów twoich
Ale nie powie o nich mamie
Ze studni ulgi cię napoi
On nie rozróżnia, nie rozdziela
Każdemu uśmiech pośle, dłoń poda
I czarnym, gejom i narkomanom
I ateistom, którzy nie chcą Boga
Matkom co miłość dają swą całą
Dzieciom co wyrwać chcą się z pęt
I tym oplutym co, za nic ich mają
Twardym grzesznikom i łotrom wielkim
Żonom co mężów dręczą i tłamszą
Mężom co trudno z nimi wytrzymać
Małym i dużym, młodym i starym
Niech jednym będzie nasza rodzina
Nie odrzucajmy daru Chrystusa
W opłatku skryte jest pojednanie
By jednak miłość wlać w swe naczynie
Zawsze konieczne jest działanie
Radujmy Pana, kochajmy siebie
Choćby i trudną lecz miłością
Ogrzejemy dziecię niby siankiem
Tego spotkania czystą radością
Posklejać trzeba co stłuczone
Poszywać wszystko co się spruło
Naprawić żłobek co złamany
Nich przez nas Bóg poczuje czułość
Niechaj maleństwo już nie płacze
Wam też nie życzę więcej łez
Zawsze przychodzi oczyszczenie
Khatarsis pachnie jak świeży bez
No comments:
Post a Comment