Metaliczny Posmak Końca
Leżenie w łóżku
Dzień po dniu
Tydzień po tygodniu
Miesiąc po miesiącu
Wymyślna tortura
Ciągłe wgapianie się
W szary szpitalny sufit
Do upadłego, do wyżygu
Może do śmierci
Gdy znasz już każdą płytkę
Każdą rysę
Na pamięć
Powidok wyryty w mózgu
Na zawsze, niezmywalny
Czas przecieka w rytmie
Kapiącej wolno kroplówki
Wybija stacatto
Bardzo powoli
A w tle piszczą maszyny
Syczą respiratory
Szalona muzyka wygnała sen
Rura w gardle uciska
Plastik dławi krzyk
Dławi mnie samotność
Dławi mnie strach
Płynie wartko
Fentanyl w żyłach
Nie daje ukojenia
Sprowadza urojenia
Śmierć cichutko
Na paluszkach
Przekrada się
Pomiędzy lekarzami
Omija czujne pielęgniarki
Bawi rytmem serc
Składa zimne pocałunki
Łóżko po prawej
Łóżko po lewej
Przyjdź i do mnie
Skróć męki!
Nie przychodź
Tak się boję!
Boję się, boję się, boję!
Nie przyszłaś...
Jeszcze
No comments:
Post a Comment