Friday, December 1, 2023

Eli Lama Sabachtani!

Eli Lama Sabachtani?!


Szare dni i ciemne noce
Mroczne duszy zakamarki
Strach zrodził szare owoce
I samotne śpią zegarki
Zgasły świece adwentowe
Prąd odpłynął dawno z gniazdka
Wyłączyli niepłacony
Zimna myśl w głowie narasta 
Chłód mieszkania i chłód marzeń
Zdjęcia dzieci, zdjęcia żony
Ciepłe ramiona pamiętasz
Krzywo twarz masz wykrzywioną
Teraz znikli, odpłynęli
Już nie ufasz swemu Bogu
Kościół nie ma cię w niedzieli
I samotność jakby w grobie
W grudniu, w adwent bardzo boli
Psyche poraniona, głodna
Płaczesz w poduszkę do woli
Rozpacz czarna i bezpłodna
Może wreszcie wstanie dzień
Więc na resztę mroźnej nocy
Chowasz oko pod powiekę
Głowę skrywasz wprost pod kocyk
Może kiedyś przyjdzie czas
Że pod gęsty cień choinki
Wylądują znów prezenty
I będziecie stroić minki
Dzisiaj brzmi to jak bluźnierstwo
Jak pamięci podeptanie
Krucha delikatna miłość
Co rozbiła się o kamień
Szara godzina niestety
Jest codziennie odprawiana
Bo komputer ci nie działa
Zimnej wody pełna wanna
Telewizor choć bez prądu
Chwali zbitym się ekranem
Książki w mroku nie przeczytasz
Grudzień samotny, do bani
Gardło szarpie cichy skowyt
Eli Lama Sabachtani?!

No comments:

Post a Comment

Copy ENABLE FOR MOBILE TEMPLATE