Nie myłem się już chyba przez tydzień
I od tygodnia nie wstałem z łóżka
Do kibla może, lecz bezmyślnie
Od łez, od popiołu brudna poduszka
Brudna od tłuszczu, jak me ubranie
Śmierdzę straszliwie, mam to w dupie
Po co się kąpać, przebierać, czesać
Jeśli i tak jesteś przecież trupem
Na ten sam sufit ciągle pusto patrzę
Pęknięcia wszystkie znam i zadrapania
W labirynt myśli ciemnych uwięziony
Ariadno, poślij nić dla zratowania
No comments:
Post a Comment